Pokłady


Gry komputerowe

Gry towarzyskie

Kultura


TESGIR
Najlepsze miejsce
dla fanów fantastyki

T E S G I R
N a j l e p s z e m i e j s c e d l a f a n ó w f a n t a s t y k i

[Recenzja] Dungeons & Dragons: Honor Among Thieves


Dodał dnia 21.04.2023 do Filmy. Brak komentarzy.

Kiedy wyszedł pierwszy zwiastun “Dungeons & Dragons: Honor Among Thieves”, byłem bardzo sceptycznie nastawiony. Niektóre rzeczy (sowoniedźwiedź!) wyglądały spoko, ale był to czas największych triumfów “The Legend of Vox Machina” i miałem pewność, że film uderzający w podobne tony nie będzie miał szans w tym starciu i przez porównanie wyjdzie po prostu słabo. Czy miałem rację, czy może się myliłem? Na to pytanie odpowie poniższa recenzja. Zapraszam.

Akcja D&D:HAT (śmieszny skrót) rozgrywa się w świecie Zapomnianych Krain, a więc dobrze znanym Faerunie. Głównym bohaterem opowieści jest bard Edgin (Chris Pine), niegdyś członek Harfiarzy, który po śmierci żony z rąk Czerwonych Magów z Thay porzucił organizację, by parać się złodziejskim fachem. Podczas jednego ze skoków, podczas którego miał nadzieję zdobyć artefakt mogący wskrzesić jego ukochaną, został wraz z barbarzynką Holgą (Michelle Rodriguez) złapany, osądzony i osadzony. Po dwóch latach dwojgu przyjaciół udaje się uciec z więzienia, a wszystko po to, by Edgin mógł wrócić i odzyskać córkę Kirę, którą powierzył opiece swojego przyjaciela Forge’a (Hugh Grant). Oczywiście, jak to w takich opowieściach bywa, rodzinna historia okazuje się tylko wstępem ku prawdziwej przygodzie.

I słów “prawdziwa przygoda” zdecydowanie nie rzucam tu na wiatr, bowiem “Złodziejski Honor” jest chyba najlepszym filmem “action-adventure” ostatnich lat. Nieco ku mojemu zaskoczeniu, ale i uldze, okazuje się, że w porównaniu z serialem Amazona produkcja Paramount Picture absolutnie nie ma się czego wstydzić i zapewnia kapitalną rozgrywkę – nie powiedziałbym, że jest lepsza, ale gorsza zdecydowanie też nie. Jest tu wszystko to, czego oczekiwalibyśmy po tego rodzaju seansie: akcja, humor, pościgi, lochy, smoki, czary, nieumarli… a jednak ani przez chwilę nie ma się wrażenia, że film jest w jakiś sposób przeładowany wątkami czy postaciami – wszystko tu jest na swoim miejscu. Na dodatek, by się tym wszystkim cieszyć, absolutnie nie trzeba być miłośnikiem “Dungeons & Dragons” – powinowactwo ze stołowym RPGiem przejawia się tu bowiem nie w zasadniczej akcji, a w licznych smaczkach i odniesieniach. Twórcy zdecydowanie odrobili lekcję z bogatej historii D&D i Zapomnianych Krain (tak papierowej, jak i growej – dość powiedzieć, że duża część opowieści toczy się w Neverwinter – a nawet filmowo-serialowej), ale całość zdecydowanie nie trzyma się kurczowo kostkowego pierwowzoru – ot, choćby Edgin nie rzuca czarów, a dostroić się do magicznych przedmiotów może tylko drużynowy zaklinacz. I jest to decyzja słuszna, bo dzięki temu na seansie będą się dobrze bawić nie tylko dedekowi nerdowie, ale i każdy inny człowiek. Także dlatego, że technicznie film naprawdę jest dobrze zrobiony i sekwencje z dużym udziałem CGI absolutnie nie rażą w nim sztucznością.

Żaden film tego typu nie mógłby się jednak udać, gdyby nie odpowiednia obsada. HAT jest przede wszystkim teatrem dwóch aktorów: Chrisa Pine’a i Hugh Granta – obaj panowie nadali swoim postaciom tonę charyzmy i obu ogląda się z prawdziwą przyjemnością (co jest dla mnie pewnym zaskoczeniem, bo o ile Pine’a całkiem lubię, to Grant zawsze wydawał mi się okropnie irytujący). Pozostali wykonawcy odstają nieco od tej dwójki, ale zdecydowanie nie przeszkadzają. Michelle Rodriguez w roli Holgi to po prostu kolejna twarda babka w portfolio tej aktorki, a grany przez Justice’a Smitha zaklinacz Simon jawi się jako niepewny siebie młodzieniec – dokładnie tak samo jak jego postać z “Jurassic World”. W obsadzie się jeszcze Daisy Head (Genya a.k.a. tak-powinna-wyglądać-Triss z “Shadow and Bone”) jako magiczka Sofina, Sophia Lillis (młoda Beverly Marsh z “It”) jako zmiennokształtne diablę/diabelstwo Doric oraz Rege-Jean Page jako paladyn Xenk – ten ostatni bardzo mnie zaskoczył, bo znany jest wyłącznie jako ładna buźka i muskularna klata z “Bridgertons”, a tutaj pokazał sporo komediowego talentu.

Podsumowując, “Dungeons & Dragons: Honor Among Thieves” to świetny film fantasy, udanie łączący wiele wątków i gatunków. Nie jest to produkcja, którą będzie się wspominać przez lata – sam dwa dni po seansie zapominam już większości szczegółów – ale projekcja zapewni kupę serotoniny i będzie świetną zabawą. Dawno nie mieliśmy tak udanego kinowego fantasy i miejmy nadzieję, że otworzy to nowy rozdział w historii tego gatunku.

Opinie


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 *