W DC Comics skończyła się era New 52 i zaczęła się era Rebirth. Z tej okazji chciałbym krótko podsumować te niecałe sześć lat. W tym zwoju zwrócę uwagę na najlepszych twórców, serie i postaci, które dał nam ten okres, zaś w innym – na najgorsze. Zapraszam.
Najlepszy scenarzysta: Tom Taylor
Zaczynam nietypowo, bo od pana, któremu tytuł najlepszego scenarzysty przyznaję za serię… która formalnie nie jest częścią New52 – jednak jako że narodziła się podczas jego trwania, postanowiłem zrobić wyjątek. Mowa tu oczywiście o „Injustice: Gods Among Us”, czyli historii o tym, jak to Superman pod wpływem traumy postanawia rządzić Ziemią, a Batman chce mu w tym przeszkodzić. Pisząc ten komiks Taylor wszedł na wyżyny scenopisarstwa (nawet zapychacze prezentowały wysoki poziom), serwując nam raz za razem emocjonalne sceny oraz doskonale wyczuwając swoje postacie i dobrze motywując ich działania, nawet mimo pozornej różnicy z ich kanonicznymi wersjami. O klasie Taylora najlepiej świadczy fakt, że gdy „Injustice” przejął Buccelato, w zasadzie przestałem je czytać. No i, jego run w „Earth 2” też był bardzo fajny.
Wyróżnienia:
- Brian Azzarello – twórca olbrzymiego sukcesu Wonder Woman, postaci bardzo trudnej do pisania, z którą poradził sobie śpiewająco.
- Geoff Johns – mistrz eventów wszelakich, nawet jeśli czasem przesadza z efekciarstwem.
- Scott Snyder – scenarzysta długiego, wypełnionego smaczkami runu w „Batmanie”, znakomicie radzący sobie także ze Swamp Thingiem.
Najlepszy rysownik: Kenneth Rocafort
Jedna z nielicznych kategorii, z którą nie miałem żadnego problemu – po prostu uwielbiam rysunki Rocaforta. Jego styl jest z jednej strony typowo komiksowy, a z drugiej na tyle niestandardowy, że wyróżnia się w tłumie, a przy tym dobrze ukrywa wszelkie swoje niedoskonałości. No i nikt nie rysuje tak pięknych kobiet – w jego wykonaniu nawet przeciętny design Supergirl wygląda znakomicie.
Wyróżnienia:
- Jason Fabok – jeden z najbardziej „monumentalnych” rysowników, ale przy okazji taki, który dobrze wie, gdzie postawić granicę, przez co jego prace nie wydają się tak niewiarygodne jak chociażby rysunki Jima Lee.
- Karl Kerschl – rysownik „Gotham Academy”, której nawet nie czytam, ale jego prace to prawdziwy majstersztyk (chociaż spory udział mają w tym i koloryści).
- Yanick Paquette – nie rysownik, a kolorysta, ale za swoją pracę przy „Swamp Thingu” musi zostać doceniony – Zieleń nigdy nie była tak zielona jak wtedy, kiedy on ją kolorował.
Najlepsza seria: „Earth 2”
Ciężko tu było dokonać wyboru, bo bardzo podobało mi się wiele serii i do teraz nie wiem, czy wybrałem dobrze. O zwycięstwie „Earth 2” zdecydowała znakomita idea: weźmy klasyczne dla DC postacie i motywy i przekształćmy je prawie nie do poznania, tworząc zupełnie nową jakość. I to jakoś zupełnie samodzielną, niezależną od innych serii, a przy tym istotnie światową: mieliśmy tutaj prawdziwą mieszankę ras i narodowości bez odnoszenia wrażenia, że dana postać została stworzona na siłę dla zaspokojenia tej czy innej mniejszości. No i do tego jeszcze znakomite rysunki. Aż szkoda, że kontynuacje „Earth 2” („Earth 2: World’s End” i „Earth 2: Society”) nie potrafiły utrzymać poziomu oryginału.
Wyróżnienia:
- „Batman” – chyba jedyna seria pisana przez 52 numery przez tego samego scenarzystę (Scott Snyder), co ten potrafił świetnie wykorzystać.
- „Justice League 3000/3001” – najzabawniejszy komiks z New52, pełen absurdalnych, a jednocześnie niezwykle udanych rozwiązać.
- „Swamp Thing” – kapitalne przygody bohatera, którego wcześniej za nic nie uznałbym za interesującą postać.
Najlepszy bohater/bohaterka: Batgirl/Barbara Gordon
Rozpoczynając czytanie „Batgirl” zupełnie nie spodziewałem się, jak bardzo polubię tę bohaterkę; dziś w ogóle nie boję się przyznać, że złapałem kompletnego „crusha” do tej postaci. Dla mnie Barbara jest przede wszystkim takim bardziej realistycznym, przyziemnym Batmanem; wciąż jest niezwykle inteligentna i świetnie wyszkolona, ale przy tym częściej popełnia błędy, wchodzi w głębsze relacje z innymi bohaterami, ma swoje życiowe problemy – jest po prostu bardziej ludzka niż symboliczna. A przy tym nosi zdecydowania najlepiej zaprojektowane kostiumy, czy mówimy o tym bardziej klasycznym, czy o tym nowoczesnym, czy o tych noszonych w retrospekcjach i halucynacjach. Grayson, zachowaj sobie Koriand’r – Babs jest moja!
Wyróżnienia:
- Frankenstein – z nieznanych mi powodów bardzo charyzmatyczna postać, może dzięki łączeniu w sobie dzikiej, brutalnej siły z wrażliwą duszą i gentlemańskim zachowaniem.
- John Constantine – ale na początku swojej kariery, pod batutą Lemire’a w „Justice League Dark”; skurwiel, który nie cofnie się przed niczym, by wykonać zadanie.
- Red Hood/Jason Todd – najciekawszy z Robinów, poza tym zawsze lubiłem postaci, które udają badassów, a w rzeczywistości są do rany przyłóż.
Najlepszy złoczyńca: Antone Arcane
Tutaj miałem nie lada problem, gdyż w zasadzie żaden złoczyńca New 52 nie wywoływał u mnie wielkich emocji. Ostatecznie postawiłem więc na Antone’a Arcane’a, który jednocześnie jest tak psychopatą, jak i czempionem, tak mordercą, jak i obrońcą – nawet jeśli czempionem i obrońcą niezrozumiałym. Miejmy nadzieję, że jeszcze wróci.
Wyróżnienia:
- Joker – jak zawsze w znakomitej formie; pojawił się w dwóch historiach i w obu stanowił olbrzymie wyzwanie dla całej batrodziny.
- Lex Luthor – klasyczny łotr zyskujący nową jakość dzięki obsadzeniu go w roli zbawcy Ziemi w „Forever Evil”.
- Crime Syndicate of America – udane i świeże podejście do złych odpowiedników Ligi z Ziemi-3.
Najlepsza drużyna: Justice League 3000/3001
Wersja klasycznej drużyny z przełomu XXX i XXXI w. zaproponowana przez Giffena i DeMateisa. Znani i lubiani bohaterowie w zupełnej nowej odsłonie, pisani w absurdalno-humrystycznym tonie okazali się strzałem w 10tkę i ekipą znacznie ciekawszą od Ligii działającej w naszych czasach. Dlaczego nie ma ich po Rebirth?!
Najlepszy event/wydarzenie: Darkseid War
New52 zaproponowało nam wiele eventów, ale tylko ten zasługuje na miano bardzo dobrego. Znakomite, monumentalne, wypełnione akcją wydarzenie o olbrzymich reperkusjach, a przy tym rzecz rozgrywająca się na łamach wyłącznie jednej serii. Kapitalny pierwszy numer i świetne pozostałe – to trzeba przeczytać.
Opinie