Pokłady


Gry komputerowe

Gry towarzyskie

Kultura


TESGIR
Najlepsze miejsce
dla fanów fantastyki

T E S G I R
N a j l e p s z e m i e j s c e d l a f a n ó w f a n t a s t y k i

Obrona Gamlena


Dodał dnia 21.09.2016 do Dragon Age. Brak komentarzy.

Gamlen Amell. Wuj głównego bohatera „Dragon Age II”, którego po raz pierwszy poznajemy parę dni/paręnaście minut (zależy, czy patrzymy od strony świata przedstawionego, czy rzeczywistego) po dotarciu do Kirkwall. Twórcy postarali się, byśmy od razu go znielubili – wszyscy wyrażają się o nim pogardliwie, dokładnie przedstawiane nam są jego wady i potknięcia z przeszłości. Ale czy rzeczywiście Gamlen zasługuje na to całe wiadro pomyj, które się na niego wylewa? Moim zdaniem nie i zaraz postaram się Was do tego przekonać. Zapraszam.

Zacznijmy od początku. Gamlen był drugim dzieckiem Aristide’a i Bethanny Amellów, ale w przeciwieństwie do większości młodszego rodzeństwa nie doświadczał większego zainteresowania ze strony swoich rodziców – wręcz przeciwnie, to Leandra zawszy była na pierwszym miejscu. Cały czas będąc tym gorszym, musiał gdzieś odreagować i wybrał do tego hazard – rzecz trudna do pochwalenia, ale jednak zrozumiała. Jego siostra jednak zdecydowanie go przebiła, kiedy uciekła z Kirkwall z przestępcą, i to nie byle jakim: magiem-apostatą. Od tego momentu to na Gamlena spadł obowiązek opieki nad rodzicami, którzy po jakimś czasie zachorowali na cholerę – w tym czasie Gamlen musiał ich karmić, ubierać i, za przeproszeniem, podcierać dupy. Mimo to nie doczekał się od nich za to żadnej wdzięczności – rodzice wciąż tęsknili wyłącznie za swoją córeczką, posunęli się nawet do tego, że w testamencie zostawili jej wszystko, Gamlenowi proponując jedynie kontrolowany przez nią fundusz. Oczywiście, jako że ich syn był hazardzistą, nie powinni dawać mu do dyspozycji dużych sum pieniędzy, ale zapewne był ktoś inny, kto mógł nadzorować ostatniego Amella, a kto jednocześnie był na miejscu i nie wbił jego rodzicom noża w plecy – jakiś zaufany służący (Mara np., która pomagała Gamlenowi w opiece nad rodzicami i musieli oni widzieć, że kocha ich syna z wzajemnością), przyjaciel rodziny itp. Nie dziwi więc zagarnięcie przez Gamlena całego majątku, tym bardziej, że w innym wypadku nie miałby absolutnie nic; wszak jego siostra nawet nie zjawiła się na pogrzebie i trudno byłoby oczekiwać, by zarządzałaby jego funduszem z Fereldenu. Warto też zauważyć, że chociaż mister Amell przehulał większość spadku, próbował chociaż część zainwestować; nie wiadomo co prawda, dlaczego inwestycja się nie udała, ale przecież takie rzeczy zdarzają się w miarę często i mogła to wcale nie być wina Gamlena.

Przenieśmy się więc do wydarzeń przedstawionych w samej grze. Leandra, siostra, którą zapewne Gamlen przez te wszystkie lata co najmniej mocno znielubił, pojawia się wraz z dwojgiem dzieci, psem i obcą babą u bram Kirkwall. I co wtedy robi Gamlen? Pomaga im wejść do miasta, chociaż równie dobrze mógłby się zachować jak ostatni dupek i rzucić jedynie ostre „spierdalać”. Co więcej, przy okazji z miejsca załatwia młodym Hawke’om pierwszą pracę. Fakt, muszą oni ją podjąć, by odpracować dług, ale po pierwsze i tak musieliby się za czymś rozejrzeć, a po drugie nigdzie nie zasugerowano, że podczas wykonywania zleceń dla Meerana/Athendrill byli źle traktowani czy nie dostawali nic do łapy. (Zwróćmy także uwagę na to, że Gamlen nie wydaje się być specjalnie odważny i samo udanie się do tej dwójki po pomoc musiało go kosztować sporo nerwów, mimo to ani na moment się nie zawahał.) Nawet jeśli jednak by tak było, to właśnie senior Amell, mimo małej zasobności trzosa, a wręcz ubóstwa, przez cały ten rok zapewniał trójce Hawke’ów (i psu) mieszkanie i wyżywienie (a zapewne także ubrania, wizyty w łaźni itp.) – oni nie dołożyli do tego nawet złamanego miedziaka. Mimo to, po raz kolejny nie otrzymał za to żadnej wdzięczności, a kiedy Hawke’owie zdobyli już majątek i szacunek Kirkwall, jego samego zostawili w Dolnym Mieście, nawet nie próbując zrekompensować mu części wydatków, które uprzednio na nich wyłożył.

Podsumowując, Gamlen, mimo takiego przedstawienia, wcale nie jest złym bratem, złym wujem, czy, broń Stwórco, złym człowiekiem. Przez całe życie los rzadko się do niego uśmiechał, za to często kopał w dupę, a jednak mimo to pan Amell nigdy nie odmówił rodzinie pomocy. Niniejszym uroczyście dołączam do #TeamGamlen i mam nadzieje, że chociaż część z Was również.

Opinie


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 *