Niemal 6 lat temu – 28.02.2019 – niedługo po premierze pierwszego teasera „Dragon Age 4” napisałem Myśl pt. „Dragon Age 4 – przewidywania, teorie, pragnienia”, w której przedstawiłem swoje prognozy dotyczące tego, jak wspomniana gra będzie wyglądać. Teraz z kolei, ponad półtora miesiąca po premierze „Veilguarda”, pora skonfrontować się z tym, na ile moje predykcje ziściły się w gotowym produkcie. Zapraszam.
Formuła tej Myśli będzie taka, iż będę cytował fragmenty oryginalnego wpisu, a następnie komentował, czy i do jakiego stopnia miałem rację. Całość jest oczywiście w pełni spoilerowa, bo inaczej się po prostu nie da.
Zacznijmy od czegoś prostego, czyli od podtytułu. Wspomniany już teaser wprowadził do ogólnej świadomości frazę #TheDreadWolfRises, która wg. niektórych jest roboczym tytułem sequela, jednak w ostatecznym nazewnictwie bym się jej nie spodziewał. (…) Jeśli chodzi o miano nowej gry, osobiście stawiam na „Dragon Age: Inquisition II”. (…) Taki tytuł da to jasno do zrozumienia i niejako poinformuje nabywców, że powinni zapoznać się z poprzedniczką, jeśli chcą zrozumieć wszystkie meandry opowieści.
Pierwszy strzał i od razu błędny, ale nie do końca. Chociaż podtytułem „Dragon Age 4” nie jest „Inquisition II”, nie jest nim również „Dreadwolf”, a „The Veilguard”. Miałem więc o tyle rację, że istotnie w tytule gry pojawia się nazwa organizacji, jednak zupełnie innej niż Inkwizycja. Jednak z uwagi na to, że Straż Zasłony jako termin pada dopiero w epilogu, nie sądzę, by ktokolwiek używał jej in-universe.
Czy taki podtytuł wskazuje na to, że sporą rolę w czwartej części odegra Inkwizytor, czyli główny bohater trójki? Otóż moim zdaniem nie, a powód jest banalnie prosty – wprowadzenie tej postaci jako jednego z głównych herosów wymaga zaangażowania całkiem sporych środków, wszak mógł on pochodzić z jednej z dwóch płci, czterech ras i trzech profesji, co wymuszałoby stworzenie 24 kolejnych modeli graficznych i zatrudnienia „na pełen etat” czwórki aktorów głosowych. (…) Herold Andrasty pojawi się więc zapewne wyłącznie w jednej-dwóch scenach, chociaż moim zdaniem prawdopodobna jest także opcja, że poprowadzimy go w krótkim prologu-samouczku, na końcu którego… zginie. (…) Inną opcją jest ta, że Inkwizytor będzie naszym przełożonym, z którym spotkamy się na początku i/lub końcu przygody, a poza tym kontaktować się będziemy z nim głównie listownie lub też magicznie.
Muszę przyznać, że sam nie wiem, czemu pisząc oryginalną Myśl nie pomyślałem (nomen omen) o takim samym rozwiązaniu, jakim zastosowano w przypadku Hawke w „Inkwizycji” – to znaczy oddanie w ręce gracza określenie wyglądu (a tym samym rasy) Herolda Andrasty. Poza tym, poszło mi całkiem nieźle, bowiem Inkwizytor istotnie jest w „The Veilguard” postacią mocno poboczną, którą spotykamy zaledwie parę razy, a poza tym dostaniemy od niego listy. Alternatywna opcja ze śmiercią tej postaci się nie ziściła, chociaż z drugiej strony w Prologu istotnie ginie ważny dla Inkwizycji bohater, a jeśli Heroldka Andrasty romansowała z Solasem, może na końcu gry wraz z nim udać się do Pustki, co de facto także kończy się usunięciem jej z planszy.
A co z drugą (no, może trzecią) najważniejszą postacią „Inkwizycji”, czyli Solasem? Jeśli prawdziwa okaże się opcja z Inkwizytorem w samouczku, to moim zdaniem również Solasa ujrzymy już w prologu i tam dojdzie do spotkania tych dwóch osobistości. Nie znaczy to jednak, że właśnie Złowieszczy Wilk zabije Herolda Andrasty, gdyż możliwych rozwiązań fabularnych tej konfrontacji jest od groma. Moją ulubioną opcją jest ta, że już wtedy łysolowi uda się podnieść Zasłonę, a powracający Evanuris pozbędą się zarówno swojego dawnego przeciwnika, jak i przywódcy Inkwizycji albo też tylko ten ostatni poniesie śmierć, a pierwszemu uda się uciec i będzie on kimś w rodzaju niechętnego sojusznika lub „frenemy” naszego bohatera. Oba te rozwiązania wydają mi się ciekawsze i bardziej zaskakujące od rywalizacji z Solasem, chociaż opcja ta również jest możliwa i, szczerze mówiąc, nawet bardziej prawdopodobna.
No, tutaj muszę się pochwalić, że całkiem trafnie przewidziałem to, jak obecność Solasa będzie w „Dragon Age 4” wyglądać. Chociaż łysol z Inkwizytorem spotykają się dopiero pod sam koniec gry, a Solas nie podnosi ostatecznie Zasłony, to reszta się zgadza. Straszliwy Wilk istotnie odgrywa w „The Veilguard” rolę niechętnego sojusznika, doradzając Rookowi ze swojego więzienia w Pustce, a z Evanuris łączą go zdecydowanie wrogie stosunki. Cieszę się także, że mój pesymizm wyrażony w ostatnim zdaniu cytatu się nie sprawdził i twórcy postawili na ciekawszą alternatywę, jako że do otwartego konfliktu z Solasem dochodzi (potencjalnie) dopiero na sam koniec gry.
Swoją drogą, jeśli Evanuris powrócą, to ciekawe, w jakiej formie. Przede wszystkim, są teorie, że elficcy i tevinterscy bogowie to te same byty. (…) Jeśli przewidywania te się potwierdzą (a moim zdaniem tak będzie), oznacza to, że pięcioro z nich powróciło już do świata materialnego pod postacią Arcydemonów i zostało w tej postaci pokonanych. Jak jednak wpływa to na te byty, które nie znajdują się wtedy w swoich ciałach? Zabija je, okalecza, osłabia, czy też w ogóle tego nie odczuwają? Pierwsza opcja jest najmniej prawdopodobna, ale ostatnia również, dlatego jeśli zgodnie z moim życzeniem to Evanuris będą naszym głównym wrogiem, będziemy się mierzyć z dwójką z nich: jednym w postaci potężnego elfiego maga, a z drugim jako kolejnym Arcydemonem prowadzącym szóstą Plagę (opcjonalnie z dwoma Arcydemonami i piątką arcymagów). Zwłaszcza na tym ostatnim mi zależy, gdyż „Dragon Age” zaczął się od Plagi i dobrze byłoby, gdyby wątek ten wreszcie powrócił z pełną mocą.
Kolejny akapit, w którym moje – i nie tylko moje – przewidywania się w dużej mierze sprawdziły. Bogowie elfów i Tevinteru to istotnie te same byty, aczkolwiek Arcydemony to nie tyle Evanuris w nowej formie, co ich smocze chowańce i filikateria; chociaż nie byłem pewny, czy śmierć takiego potwora sprawia, że powiązany z nim Evanuris także umiera, to w praktyce tak właśnie się stało z tymi uwięzionymi przez Solasa. Dlatego też istotnie w „The Veilguard” mierzymy się z dwójką z siódemki tych potężnych elfich magów i chociaż obydwoje budzą swoje smoki, to jednak Ghilan’nain wyraźnie bardziej niż Elgar’nan polega na Pladze (przyjmując niejako rolę Arcydemona), podczas gdy ten drugi używa głównie swoich zdolnościach magicznych i „przejmuje” Plagę dopiero po śmierci siostry. Co mnie szczególnie cieszy to fakt, że wątek Plagi jest w „Dragon Age 4” naprawdę istotny, w czym seria niejako wraca do swoich korzeni a.k.a. momentu, w którym ją pokochałem.
(…) Pora na analizę twardych dowodów, a raczej twardego dowodu, czyli grafiki, która zadebiutowała wraz z teaserem i którą możecie zobaczyć na górze niniejszego tekstu. Najważniejsze tamże wydają się trzy elementy: Złowieszczy Wilk widoczny po prawej, odłamek czerwonego lyrium pośrodku i tajemnicza postać po lewej. (…) W opracowaniu zamieszczonym w serwisie TVGry podano, że postać ta ubrana jest w szatę ozdobioną symbolami Falon’Dina, boga umarłych i wysnuto wniosek, że to właśnie on. Ja mam jednak inną teorię, gdyż w lore pojawiły się także inne postaci, które mogłyby w ten sposób ozdabiać swoje szaty – są to magistrzy służący tym bóstwom, którzy dawno temu fizycznie weszli do Pustki i w efekcie zostali pierwszymi pomiotami. Moim zdaniem, jednym z wątków czwórki będzie poszukiwanie tych osobistości w celu przekonania ich do stanięcia przeciwko dawnym panom – kto wszak mógłby dać opór Evanuris, jak nie najpotężniejsi ludzcy magowie? (…) Do tej pory spotkaliśmy już dwóch magistrów ze wspomnianej grupy – Architekta i Corypheusa (chodzą także plotki, że kolejnym jest Pierwszy Strażnik, który wszak raczej nie pojawia się publicznie) – następni wydają się więc kwestią czasu.
Tym razem kompletna pomyłka. Chociaż bardzo liczyłem na to, że w czwórce powróci wątek upadłych magistrów, nic takiego się nie wydarzyło i z Evanuris radzimy sobie bez ich pomocy. Także Pierwszy Strażnik okazał się wyłącznie kolejnym w długiem linii przywódcą Szarej Straży i nie mamy tu do czynienia z żadnym twistem – a szkoda, bo Pierwszy Strażnik będący w istocie pierwszym Strażnikiem to moja ulubiona dragonage’owa teoria.
Wróćmy jeszcze do mniej górnolotnych, ale także ważnych przewidywań. Ostatnia scena „Intruza” wskazuje, że polem działania w kolejnej części będzie Imperium Tevinter, moim zdaniem jednak będzie ono dużo szersze i obejmie całą lub niemal całą niezbadaną dotychczas północ kontynentu, czyli prawie na pewno Anderfells i Seheron, a być może Rivain i Antivia. Dwie pierwsze przewidywane lokalizacje są na tyle ważne, że Anderfells jest główną siedzibą Szarej Straży, a Seheron polem walki tevinterczyków z Qunari – ten ostatni wątek aż się prosi o ostateczne rozstrzygnięcie z udziałem kolejnego grywalnego herosa.
Następny akapit to kolejne pół-na-pół sukcesu i porażki moich prognoz. Trafnie przewidziałem, że polem gry będzie cała północna część Thedas, chociaż Seheron z mojego wpisu zastąpiła Nevarra. To, co się jednak nie wydarzyło, to rozstrzygnięcie wątku wojny Tevinteru i Qunari, bowiem jeszcze przez akcją gry ci ostatni podzielili się na dwie frakcję, z czego jedna (niemal cały Antaam) jeszcze bardziej wzmogła swoje ekspansywne działania, a druga (pod przywództwem byłego Arishoka) w zasadzie wycofała się z planów inwazji.
Wielu graczy ciekawi także, którzy towarzysze powrócą w kolejnej części. Moim zdaniem w zasadzie pewna jest Sera (…), a bardzo prawdopodobny Cullen. (…) We wspomnianym już epilogu „Intruza” pojawiły się także Leliana, Cassandra i Lace Harding, ale dwie pierwsze moim zdaniem odpadają ze względu na możliwą boskość, a ostatnia, chociaż bardzo popularna, pełniłaby w drużynie taką samą rolę, co Sera, co znacznie zmniejsza jej szansę – fajnie by jednak było, gdyby wróciła, choćby w takiej roli, jaką pełniła w „Inkwizycji” (chociaż nowa rada stworzona np. ze Stena, Doriana i Harding to też kusząca propozycja, nawet jeśli czysto życzeniowa).
I kolejna pomyłka, w grze nie ma bowiem ani Sery, ani Cullena (chociaż jeśli któreś z nich było partnerem Inkwizytorki, możemy przeczytać ich list do ukochanej). W drużynie jest za to Lace Harding, która tym razem pełni rolę pełnoprawnego jej członka, a nie wyłącznie powracającej postaci pobocznej. Co zaś do rady, były pewne pomysły, by powróciła (w składzie Morrigan, Dorian i Isabela), jednak ostatecznie jedynymi doradcami, jakich mamy, są Solas i „Varric”, aczkolwiek nie tworzą oni żadnego oficjalnego ciała.
To już wszystkie moje przemyślenia; ciekaw jestem, ile z nich się spełni w czwórce, ile jednak w piątce (może Inkwizytor i Solas pozabijają się/zginą w ostatniej, a nie pierwszej scenie i Evanuris będą naszymi przeciwnikami dopiero w „Inquisition III”), a ile wcale.
I tym sposobem doszliśmy do końca, wypadłoby więc przedstawić jakąś ogólną ocenę mnie w roli przewidywacza przyszłości. I cóż, chociaż w paru miejscach trafiłem niemal w punkt, to jednak w wielu kwestiach moje przewidywania rozbiegły się z rzeczywistością. Powiedziałbym, że moje prognozy okazały się trafne w 30% przypadków, a błędne w 70%, przyznaję więc sobie 2 w skali szkolnej. Ale kto wie, może jeśli napiszę analogiczny tekst o „Mass Effect 5”, pójdzie mi lepiej?
Opinie