Escape Roomy to zabawa, która zdobywa coraz większą popularność – w końcu po co iść do baru czy w góry, skoro można dać się zamknąć na niewielkiej przestrzeni i rozwiązując różne zagadki, próbować się z niej wydostać? Sam także lubię ten rodzaj rozgrywki i nawet jestem w niej nienajgorszy. Do tego znam sporo osób, którym też się to spodobało, stąd w miarę często goszczę w takich przybytkach. W niniejszym Tekście będę opisywał pokoje, które odwiedziłem i wystawiać im krótką opinię, będzie on więc co jakiś czas aktualizowany. Zapraszam.
Kolejność chronologiczna. Ostatnia aktualizacja: 2024-03-01.
Nieznane miejsce – Nieznany pokój (Katowice)
Zaczynam wpisem dość niemrawym, bo kompletnie nie pamiętam, jaki tytuł nosił mój pierwszy ER; wiem, że mieścił się w Katowicach, ale nie umiem go znaleźć na LockMe (największej bazie pokoi ucieczek). Może się już zamknął – jeśli tak, to szkoda, bo mam z nim jak najlepsze wspomnienia. Fabuła (nawiedzony kościół czy tam zakrystia) była dość klimatyczna, a na dodatek uciekliśmy bez absolutnie żadnych podpowiedzi (jedyny raz w mojej “karierze”). Nie był to z całą pewnością najlepszy ani najbardziej zaawansowany pokój, w którym byłem, ale swoje zadanie jako wprowadzenie do tego typu zabawy spełnił.
James Bond – ExitRoom (Kraków)
Szczerze mówiąc, ten pokój to mój największy wstyd. W retrospektywie nie był jakoś specjalnie trudny, ale popełniliśmy sporo błędów i ostatecznie wyzwania nie ukończyliśmy. Nie był też specjalnie łatwy, na poziom zagadek narzekać nie mogę, raczej na nasze ogarnięcie. Na plus miła obsługa, gdyż kiedy spytaliśmy Pana, ile nam zostało, odpowiedział “Niedużo”, po czym pokazał nam tyle samo nieruszonych łamigłówek w drugim pokoju, ile zdołaliśmy rozwiązać w pierwszym.
Niepokój – Inny Wymiar (Chorzów)
Pierwszy pokój (a raczej nie-pokój, hehehe), w którym byłem z pracową ekipą – i dobrze, bo dzięki temu mogliśmy się pośmiać z tego, jak bardzo początek scenariusza przypominał opowieść o “Escape Roomie we Lwowie” jednego z nas. Wracając do rzeczy, pokój miał przede wszystkim super klimat, który na pewno spodobałby się każdemu fanowi slasherów – łącznie z udziałem aktora. Był on jednak z całą pewnością trudny, i nie zrobiliśmy nawet 50% całości – w pewnym stopniu była to jednak wina jednej kapryśnej kłódki. Kapryśna była także Mistrzyni Gry, chociaż do dzisiaj nie wiem, czy naprawdę miała wredny charakter, czy tylko udawała, by dostosować się do atmosfery zadania.
Ale Sztuka! – LOFTescape (Chorzów)
Pokój moim zdaniem bardzo dobry na start. Na LockMe opisany jest jako średnioozaawansowany, ale sam obniżyłbym ten rating o co najmniej jeden stopień. Wszystkie zagadki były logiczne; potrzebowaliśmy tylko jednej podpowiedzi do łamigłówki, która wymagała dotknięcia fragmentu ściany, który niczym nie różnił się od innych. Podobało się także zakończenie, które daje okazję do nieco bardziej kreatywnej zabawy. Last but not least, miło wspominam Mistrzynię Gry, zwłaszcza dlatego, że poleciła nam Wrocław jako miasta z najlepszymi escape roomami w Polsce, co przyniosło świetny skutek w przyszłości – ale o tym za chwilę.
Lokalizacja – TickTack (Gliwice)
Przez jakiś czas ten pokój oceniałem jaki najlepszy, w jakim byłem. Przede wszystkim, jest on niesamowicie zaawansowany technicznie – firmę podobno prowadzą chłopaki z polibudy i widać, że nie przesypiają zajęć. Jednak technologia to nie wszystko, co miejsce to ma do zaoferowania – zagadki są super i bardzo różnorodne, jest kilka pomieszczeń o zdecydowanie odmiennym klimacie, a sporo łamigłówek wymaga przemieszczenia się pomiędzy nimi. Interesujące było też to, że zgodnie z fabułą mieliśmy podmienić oryginał obrazu na falsyfikat – i ten drugi musieliśmy ze sobą nosić. Jednocześnie ER był bardzo logiczny i gdyby jedno z nas nie zapomniało, że ma w ręce klucz, przeszlibyśmy go chyba bez żadnej podpowiedzi.
Seria Niefortunnych Zagadek – Cinema Escape (Pszczyna)
Pokój oparty na tytułowej książce (dwukrotnie zekranizowanej: w formie filmu z Jimem Carreyem i serialu z Neilem Patrickiem Harrisem), której fanom z pewnością się spodoba. Ja jej nawet nie znam, ale nie mogę powiedzieć, bym nie wyniósł pozytywnych wrażeń z wizyty. Najlepszy był chyba sam początek, gdzie zostaliśmy rozdzieleni do dwóch odrębnych pomieszczeń i musieliśmy współpracować, by z nich wyjść. Później było ok – nic specjalnie na plus ani na minus, ot taki standard. Jedyną zauważalną wadą był fakt, że ustawiając pokój obsługa zapomniała o resecie finalnej zagadki, ale nie był to duży problem – graliśmy tak, jakbyśmy tego nie zauważyli.
Cicha Noc – TickTack (Gliwice)
Pokój prowadzony przez tę samą firmę, co ten z obrazem, spodziewałem się więc znakomitych technikaliów. I pod tym względem się nieco rozczarowałem – nie, że było źle, po prostu oczekiwałem fajerwerków, a dostałem obecny standard. Innym minusem była liczba osób – według LockMe wyzwanie jest stosowne dla 2-6 graczy, ale będąc w piątkę, czułem, że jest nas za dużo. Klimatycznie jednak ER jest bardzo dobry, zresztą spytajcie mojej młodszej siostry. Z tego względu uważam, że Cicha Noc świetnie nadaje się na pierwszą randkę – nawet dwie osoby powinny poradzić sobie z zadaniami (o ile nie są tak mało spostrzegawcze, jak my), a lekko horrorowa atmosfera gwarantuje co najmniej przytulaska.
Opuszczony Hotel – exit24.pl (Wrocław)
Wspomniałem wyżej, że wdzięczny jestem pani z XXX za polecenie nam Wrocławia i zaraz przeczytacie, dlaczego. Opuszczony Hotel był pierwszym pokojem, który tam odwiedziłem i od razu ujął mnie za serce. Przede wszystkim, horrorowy klimat ma tak gęsty, że można by go nożem kroić; wspierane jest to także przez świetny system podpowiedzi, gdzie zamiast wskazówek przez krótkofalówkę, na “salę” wchodzi aktor i robi to wszystko, pozostając w roli. Zagadki także tutaj dostarczają, jest ich sporo i są bardzo zróżnicowane; nie podobała mi się jedynie jedna, w której nie było wiadomo, co trzeba zrobić, a nawet jak było, było za ciemno i za mało wyraźnie, by to zrobić. To jednak tylko mała rysa na diamencie, a pokój ten to albo moje TOP1, albo TOP2.
Lochy Króla Artura – exit24.pl (Wrocław)
Jedyny kandydat do tytuły TOP1 dla Opuszczonego Hotelu – wciąż nie mogę zdecydować, który podobał mi się bardziej. Pod względem klimatu nie ma tu aż tak gęsto, jak w powyższym, ale za to jest to fantasy, więc idealnie wpisał się w moje gusta. To, co mi się w nim najbardziej podobało to duża liczba niezależnych od siebie zagadek na jednej przestrzeni, przez co każdy uczestnik miał coś do roboty i nie pałętał się bez celu. Poziom łamigłówek był całkiem wysoki (a jedna opierała się na dźwięku, czego nigdy wcześniej nie widziałem); trzeba było mocno wytężać głowy, co raz się udawało, a raz nie – nasz performance wahał się od średniego do wręcz słabego. Pani z obsługi nie zrozumiała co prawda na wejście naszego żartu o krzywdzonych świnkach, ale mimo to pokój bardzo, bardzo polecam.
Upiorny Teatrzyk Lalek – Next Room (Katowice)
Kolejny horrorowy pokój na mojej liście i kolejny związany z teatrem. Jeśli chodzi o trudność, jest ona na w miarę średnim poziomie – nie to, że wyszliśmy bez podpowiedzi, ale wynikały one stricte z naszej głupoty – stąd mogą się tam wybrać nawet początkujący. Zagadki dosyć ciekawe, kilka zaskoczyło oryginalnością, a klimat i “cripiness” dostarczyły. Będę też miło go wspominać ze względu na ekipę, w której zdecydowanie każdy był przydatny, a niestety widzimy się bardzo rzadko, więc nieprędko powtórzymy (jeśli w ogóle).
Transmigracja – Escape Graal (Bytom)
Pokój oceniony przez niektórych członków naszej grupy jako średni, ale mnie tam się podobał. Szkopuł w tym, że jak ukończysz np. Lokalizację, to miejsca o normalnym poziomie wykonania – a za taki uważam ten tutaj – mogą ci się wydawać dosyć słabe. Zwłaszcza jak utkniesz na dwóch zagadkach i nie bardzo masz poczucie, że się przydałaś ;). Wracając jednak do meritum, to za największe zalety tego ER-a uważam trochę wyzwań ruchowych oraz sporą nieliniowość i dużą liczbę zagadek, które można wykonywać na raz, więc nawet duże grupy się tutaj odnajdą. Trochę zawodzi jednak klimat i fabuła, które moim zdaniem nie są tutaj jakoś wyraźnie zarysowane.
Kopalnia Złota – Strych (Chorzów)
Chyba jeden z najgorszych odwiedzonych przeze mnie pokojów, ale nie oznacza to, że zły – po prostu przeciętny. Na pewno ma taki oldschoolowy feeling, bo bardzo wiele zagadek opiera się na kłódkach, podczas gdy w dzisiejszych czasach króluje elektronika. Nie jest to jednak jedyne, co ma do zaoferowania, gdyż są tu również bardziej kreatywne łamigłówki (np. takie oparte o ultrafiolet). Pozytywnie będę także wspominał mistrza gry, bo był to supermłody chłopaczek, który się chyba trochę jeszcze stresował rozmową z wyraźnie starszą od niego ekipą, ale poradził sobie bardzo dobrze. Wreszcie, na plus dbałość o bezpieczeństwo, bo choć zaczynaliśmy przykuci, to jednak mogliśmy się uwolnić nawet bez rozwiązania pierwszych wyzwań.
Prosektorium – LOFTescape (Katowice)
Pani prowadząca na wejściu ostrzegła nas, że jest stary, jakby prosząc o nieoczekiwanie zbyt wiele. I rzeczywiście – jest to ER w mocno klasycznym stylu, chyba zupełnie pozbawiony elektroniki, za to z trzema rodzajami kłódek. Nie było jednak jakoś specjalnie źle, nawet więcej – towarzyszącym mi osobom spodobał się na tyle, że chcą więcej tego typu rozrywki. Dla mnie jedyną prawdziwą wadą był brak satysfakcjonującego zakończenia – ot, w pewnym momencie zabawa się kończy. Jest też wątek osobisty – otóż jakoś tak się złożyło, że byłem podczas gry niemal kompletnie nieprzydatny. Ostatecznie, graczom zaawansowanym pokoju nie polecam, ale świeżaki mogą się dobrze bawić, zwłaszcza jeśli lubią te klimaty.
W gąszczu tajemnic – Quest Cage Centrum (Katowice)
Największą ciekawostką nt. tego pokoju stanowi fakt, że przedstawia tylko połowę historii – drugą opowiadają Kanały pod Miastem, w których jeszcze nie byłem. Poza tym, to dość standardowy, acz momentami całkiem pomysłowy ER: nieco kłódek, trochę elektroniki i garstka zręcznościówek. Te ostatnie okazały się zresztą dla nas zgubne, bo jedna z rzeczy spadła nam tak, że niemożliwe było jej odzyskanie – na szczęście nie było to wymagane do przejścia gry.
Moriarty sp. z o.o. – Quest Cage (Katowice)
Przed odwiedzeniem tego pokoju słyszałem, że jest jednym z lepszych w Polsce… i przez to trochę się rozczarowałem. Nie to, żeby był zły, ale spodziewałem się efektu wow, którego nie było. To wciąż całkiem solidny zestaw łamigłówek, ale raczej nie uświadczymy tu żadnych nowoczesnych rozwiązań. Wkurzała także jedna gra zręcznościowa, która była za długa i przez to męcząca. Na plus ciekawy i wpisany w rozrywkę system informowania o upływającym czasie.
Póki śmierć nas nie rozłączy – Mystery Machinery (Katowice)
Pokój pod wieloma względami podobny do dwóch poprzednich, plasujący się gdzieś między nimi. Podobny, bo tak jak one oparty na starszych rozwiązaniach, aczkolwiek przynajmniej dwie były czymś, czego do tej pory nie widziałem – jedno to “pytanie będzie muzyczne”, drugie to zabawy z przewodnictwem prądu. Na minus jednak dość długi czas reakcji niektórych elementów gry – gdyby ktoś był za nerwowy, mógłby sobie zepsuć dobrze ułożoną zagadkę. Możliwe, że oceniłbym ten ER przychylniej, gdybym się znał na dziełach Pratchetta, bo ponoć jest oparty na jego prozie.
Chłopiec – Set Me Free (Rybnik)
Pokój, który buduje przede wszystkim niesamowita atmosfera, która zachwyci wszystkich fanów horrorów (a strachliwych wręcz przeciwnie – moja siostra w pewnym momencie musiała wyjść, bo zbyt się bała). Jeśli chodzi o zagadki, nie jest źle, aczkolwiek nieco tu liniowo – choć są i fragmenty, gdzie można się rozdzielić i zająć kilkoma elementami na raz. ER ma także świetne zakończenie, które pozwoliło mi zrobić coś, co zrobić zawsze chciałem i dobrze, że wszyscy zgodzili się, iż to ja powinienem to zrobić. Na pewno tu wrócę, bo pozostałe pokoje firmy także wyglądają superciekawie.
Opinie
Idź se Pan odwiedzić Moriartiego!
Mam w planach.